poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Wylot…


Należy zacząć od dnia na lotnisku, bo pobyt w Seulu tak naprawdę rozpoczął się od naszego poczciwego Okęcia. Niestety chciałabym powiedzieć, że wspaniałego, ale nie mogę. Oczywiście nie ominęło nas przepakowywanie na środku hali… a czemu ? ależ oczywiście każdy ma swoją prawdę, czyli Pani w informacji jedno Pan w okienku drugie. Przykład : Pani na infolinii : nadbagaż 30-40 zł/kg, Pan w okienku nadbagaż 260 zł/kg. Bardzo subtelna rozbieżność cenowa. Przy moim nadbagażu 10 kg cenę łatwo sobie wyliczyć, mój gromki śmiech na kwotę też łatwo sobie wyobrazić. Niestety 2-giej torby nie mogłam mieć, bo Pan stwierdził że mój bilet mnie do tego nie uprawnia, z czego Pani na infolinii nie widziała tu problemu.
Jednym słowem nie ma co wierzyć w zapewnienia Pań na infolinii, bo jak widzę nie mają one zielonego pojęcia co mówią. Albo im się nie chce, albo jedno i drugie. Obciach po całości, gacie latają po lotnisku, a ja mord w oczach na linie lotnicze i Pana w okienku – który swoja drogą okazał się strasznym chamem. Okropny koleś.

No ale ok., jakoś udało się ogarnąć wszystko – prawie, pech chciał że obie nie wzięłyśmy szamponu ;P Zdarza się :)

W każdym razie czeskie linie lotnicze…. Hmmm…. lot ATR’em chyba nie muszę komentować…. no ale tragedii nie było. Za to Korean Air………………. Mówię Wam bajka. Byłyśmy pewne, że personel latający posadził nas przez pomyłkę w business class. Bo tak economy to nie wygląda. Full wypas, włącznie z rozkładanym na płasko fotelem do spania. Wszystko idealnie, lot 9-cio godzinny nie wiadomo kiedy minął :):):) coś wspaniałego, cały czas jestem pod wrażeniem. 

Po miłym locie wyskoczyłyśmy na lotnisko – tym razem nie zgubiono mojego bagażu ;) Czekał na nas bardzo miły Pan i zabrał nas do hotelu Victoria. Pokoje bardzo przyjemne, łóżko wygodne. Grzyb na ścianie przestaje razić po 2 dniach ;) ale doszłam do wniosku, że przy takim klimacie, jest on standardowym wyposażeniem w łazience i nie ma się co bulwersować. 

Pogoda jak łatwo się domyślić - jak w tropikach. Ciepło i potwornie wilgotno. Chyba 90% wilgotności jest bez mrugnięcia okiem. Senność wzięła górę więc po dotarciu i mimo ambitnego planu położenia się zgodnie z lokalnym czasem, niestety kima była i to długa. Ciężko jednak się przestawić na funkcjonowanie w 7-mio godzinnej rozbieżności czasowej. Ale wszystko po kolei :) Za chwilę opis 1 dnia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz