Kolejna mała wycieczka zorganizowana przez KU. Bardzo miło że Uniwerek dba o naszą rozrywkę i organizuje nam od czasu do czasu jakieś atrakcje. Najczęściej iście tradycyjne, co w sumie jest bardzo dobrym pomysłem, bo wiadomo ze samemu czasami trudno się wybrać w takie miejsca.
Jeżeli chodzi o Unhyeongung Palace miejsce przeszliśmy dość szybko i jedyne co zapamiętałam to że był to pałac pomiędzy dwoma pałacami i służył niższym w hierarchii mieszkańcom.
Przyszłym władcom, konkubinom, żonom, wyższym urzędnikom. Przewodniczka opowiadała nam o życiu w pałacu, zwyczajach, gotowaniu, położeniu pałacu itp.
Ale trzeba przyznać że jesienna pogoda sprzyja zwiedzaniu. Choć obecnie nastąpiło już ochłodzenie, liście opadły, ale miasto mimo to jest bardzo urokliwe. A pałace wciąż wyglądają ślicznie w promieniach zachodzącego słońca.
Po obejrzeniu pałaców wybraliśmy się na spacer ulicami dzielnicy Bukchon.
Jednej z najsłynniejszych w Seulu i podobno najpiękniejszych pod względem tradycji.
Piękne stare domy, które obecnie służą za coś w rodzaju hoteli.
Ciekawe galerie, generalnie artystyczne miejsce. Bohema po całości.
„Morze czarne” w Seulu.
Łapki ”tygrysa” i żarówki przerobione na ludziki.
Jedną z ciekawostek było odwiedzenie muzeum………………………. kurczaka ;) Chyba tylko w Korei może być muzeum kurczaka. I nie myślcie sobie że się pomyliłam, nie galeria, nie wystawa tylko muzeum :)
Kurczaki z różnego okresu, różnych tradycji ale także krajów.
Kurczak rządzi :)