czwartek, 25 sierpnia 2011

Master of Public Administration – Urban Administration


To nasza wesoła kompania - pierwsze oficjalne zdjęcie :)


Co prawda nie cała, bo jeszcze osoby dojeżdżają, ale na zdjęciu jest większa część. Jak widać mało nas nie jest, choć wśród mieszkańców kampusu rozpływamy się totalnie. Nawet nie giniemy wśród Koreańczyków, tylko wśród studentów z zagranicy, których jest tu naprawdę sporo. Wielu młodych ludzi napływa tu ze Stanów Zjednoczonych, w sumie daleko nie mają. Choć taka ich ilość jest również efektem tego, że mamy zajęcia w budynku nauk międzynarodowych. Jednak większość wśród przyjezdnych stanowią Chińczycy, zapewne z racji bliskości, ale także zapewne ze względów politycznych. Dobrze jest mieć dobre stosunki z sąsiadami. 

Zbieranina nas z całego świata, zaczynając od naszego podwórka – my dwie Polki i dwie Chinki. Dziewczyn tu jakiegoś wysypu nie ma ;) Ale żeby była jasność przesyłu „na czym oka zawiesić też nie ma” – ale to temat na osobny post. Trzech kolegów z Uzbekistanu, jeden kolega ze Sri Lanki, Etiopii, Białorusi, Senegalu, Tajwanu, Mongolii, Wietnamu i jeszcze innych krajów które mi umknęły. Mieszanka niezła w każdym razie. Choć jak na razie ciężko cokolwiek o kimś powiedzieć, bo raczej chodzimy wokoło siebie jak wokół jajeczek, tak ostrożnie. Poznajemy się dopiero.

Na razie wszyscy uśmiechnięci, lekko spłoszeni, niepewni jeszcze w posługiwaniu się jednak nie swoim narodowym językiem. Czego nie pamięta się po angielsku, dopowiada się mową ciała, albo gestami i jakoś to idzie. 

Integracje odbywamy w różnego rodzaju narodowych restauracjach specjalizujących się w daniach z danego obszaru kulturowego. Poniżej kuchnia koreańska wraz z jej ciekawymi potrawami. Zupy z owocami morza, pierożkami, z wołowiną. Półmisek mięs (jeszcze akurat go nie było)– kaczka, wieprzowina, wołowina no i oczywiście kimchi wszelkiego rodzaju, smaku i wyglądu. To najbardziej znane jest w smaku jak kapusta kiszona, tylko przyprawiona ostrą przyprawą. Ciekawa jestem czemu Koreańczycy nie wpadli na pomysł szatkowania kapusty, tak jak Polacy ? :) 

Zupka z pierożkami.


Generalnie na zajęciach jest coraz weselej, poczucie humoru dopisuje, szczególnie przy wszelkiego rodzaju lapsusach w języku koreańskim :)
 
Dzisiaj za to postanowiliśmy się wybrać do uzbekistańskiej restauracji, w Uzbeckiej dzielnicy Seulu. Na całej długości ulicy są różnego rodzaju usługi handlowe, ale tylko rosyjskie i uzbekistańskie. Między innymi właśnie restauracje specjalizujące się w tej właśnie kuchni. Jak widać jedzenie bardzo podobne do polskiego. 

Ziemniaczki, mięsko, pomidor. Pychota. Zresztą koledzy z Uzbekistanu mają problem z przystosowaniem się do koreańskiej kuchni, z racji małej ilości treściwego mięsa. Ach, te ludy mięsożerców ;) 

Wybraliśmy się tam całą grupą, było bardzo wesoło i miło - na zdjęciu stolik, przy którym siedziałam.



Przyjemna knajpka, przy okazji rozejrzałam się również troszkę po mieście, czego efektem jest tych kilka zdjęć.








Uściski dla wszystkich czytelników :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz