poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Miasto – na razie tylko skrawek


Seul nie jest dużo większy od Warszawy, jak już wspominałam, jednak mnogość uliczek, a w tych uliczkach różnego rodzaju handlu jest wręcz przytłaczająca. Obok Starbuck’a  jest stoisko z lokalnymi potrawami, obok wielki sklep gdzie można wszystko dostać, zaraz kawiarnia, restauracja, bar co tylko się da upchnąć nawet w najmniejszy skrawek powierzchni. Wykorzystana każda powierzchnia co do 1 cm. Wszystko to okraszone feerią barw płynących wprost z neonów. Miasto bardziej kolorowe niż tęcza.



A to dopiero początek, jaki pokazali nam nasi nowi przyjaciele, z poprzedniej edycji studiów. Oni opuszczają uczelnie po roku, my wchodzimy dopiero w ten trybik. Zabrali nas na miasto, żeby choć odrobinę pokazać gdzie co i jak się poruszać. Gdzie warto iść, co zobaczyć, choć to tylko najbliższa okolica campusu. Jedna uliczka, ale za to jest na niej wszystko i tak naprawdę można się do niej ograniczyć jeżeli chce się przeżyć ;) oczywiście na tym zwiedzanie się nie skończy : to mały krok dla człowieka, ale wielki dla ludzkości ;) jak powiedział jeden fajny facet :)

Studenci wyjeżdżający, przekazali nam wiele ciekawych wskazówek, pomysłów, spostrzeżeń a wszystko to okraszone całkiem dobrym jedzonkiem, następnie dobrym piwem właśnie w jednych z knajpek na owej uliczce. 

Rok dla nich bez przyjaciół i rodziny okazał się na pewno nie łatwym wyzwaniem, ale za to zostali najlepszymi przyjaciółmi. Ludzie z zupełnie innych krajów stają się sobie bardzo bliscy. Odmienność kulturowa sprawia że są to często jedyne osoby do których można się normalnie odezwać, pogadać, zwierzyć. Ciekawa jestem jak to będzie z naszą grupą, jak na razie początki są trudne, ale nie ma co wymagać jesteśmy tu lekko ponad tydzień. Być może po roku sytuacja będzie zupełnie inna :)

Wracając do miasta. Dziwi mnie wiele rzeczy, pomyje z restauracji wylewane na ulicę do ścieków miejskich, knajpki w strasznie śmierdzących miejscach, Starbuck w szpitalu (SIC!) – to było niezłe zdziwko. Rozglądałam się za kawusią, bo jak wiadomo uzależnienie robi swoje, a tu nagle na Medical check-up w szpitalu, widzę Starbuck’a :) gęba sama się uśmiechnęła, no ale miejsce jak dla mnie lekko zastanawiające. Nie wspomnę ze tuż obok była francuska cukiernia, z pysznymi bułeczkami. Ale w sumie co ? Pacjentom też się należy :) zdziwił mnie również widok palaczy, pomijam że na ulicy, to przy szpitalu jest palarnia – ławeczki i parę pojemników, gdzie bezkarnie i o każdej porze można wypaść na „dymka”. Dodam ze czynią to nie tylko odwiedzający. 

Co jeszcze mnie zdziwiło…. Ano wszechobecna uczciwość. Jak dasz za dużo pieniędzy to sprzedawca od razu skoryguje Twój błąd, nie wspomnę jak to wygląda w innych krajach ;) Fontanna pod wiaduktem, też nie jest dla mnie normalną rzeczą – no ale to może tylko mnie dziwi. Nie wiele śmietników, jak na taką ilość ludzi powiedziałabym wręcz bardzo mała, a na ulicę jakoś głupio mi cokolwiek rzucać. 

Wspomnę jeszcze o wszechogarniającej technologii, człowiek czuje się jak w innej bajce. O niektórych rzeczach jeszcze długo będziemy sobie marzyć ;) 



Zdziwieniem jest również brak pieczywa, jakiegokolwiek – kult ryżu jakby nie było ;) słodkie bułeczki też nie należą do czegoś dobrego, wszystko jakby chemiczne, pompowane, sztuczne – czekolada też nie ma smaku czekolady, jedynie kolor ;) za to Pani ma pyszne pączuszki z budyniem na stacji metra :) w planach jest jeszcze spróbowanie tutejszego jedzenia ze straganu, wygląda ciekawie, pachnie jeszcze ładniej, so why not ? :)  

2 komentarze:

  1. Jakby co - to daj znać :-) Będziemy słać paczki żywnościowe z kabanosami :-)

    Pisz koniecznie, jak przebiega integracja Waszej grupy (jaki to skład?).
    Mam nadzieję, że zespól okaże się lepszy we współpracy niż nasz ostatni na ALK ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak na razie jedzenie jest ok, choć może mi się znudzić za jakiś czas ;) ale to dam znać :)

    Najbardziej jak na razie deficytowym towarem są perfumy i antyperspiranty.....Azjaci podobno się nie pocą, choć z obserwacji uważam że to plotka ;)

    O współ - studiujących będę jeszcze pisać, ale potrzebuję kilku dni bo jak na razie wracam późno i brakuje mi doby ;)

    OdpowiedzUsuń