niedziela, 21 sierpnia 2011

Pieniądze - waluta


Jednostką monetarną Korei Południowej jest won (KRW), a ten dzieli się na 10 dzonów. Waluta ta funkcjonuje w Korei Południowej od 1962 roku. Wcześniejszą jednostką płatniczą był hwan południowokoreański.

Poniżej zdjęcia obecnie używanych kilku nominałów :




Ciężko się przestawić na tą walutę, choćby ze względu na to, ze Korea nie przeszła denominacji, tak jak to stało się u nas w latach 90-tych. Wciąż mają tysiące i miliony, przez co człowiek traci lekko rachubę i ma problem z przelicznikiem. Ale powoli doszłam jak to jest : 1 000 won’ów to około 3,00 zł. (wciąż przeliczam wszystko na złotówki, ale zapewne pod koniec wyjazdu zatracę tą zdolność). Inna kwestia, że mało co tu kosztuje około 1 000 won’ów. Generalnie Korea nie jest dużo droższa od Polski. Za obiad w postaci szwedzkiego stołu gdzie można jeść ile się chce trzeba zapłacić ok. 30 zł. Za obiad bardziej skromny, na uczelnianej stołówce ok. 6 zł. Także nie ma tragedii, choć wybór jedzenia skłania do droższej opcji.  Ogólnie nie ma się co spodziewać rarytasów w kuchni koreańskiej, wszędzie to samo żeby nie napisać, że wieprzowina (pork pork pork i jeszcze raz pork) ;) Kuchni innych krajów nie ma się co spodziewać, ba nawet o kurczaka nie tak łatwo ;)

Szampon wielkości 1,5 L można zakupić za 1 000 won’ów. (Koreańczycy chyba mają jakiś kompleks, wszystko jest w dużych pojemnikach ….. no szampon 1,5 L ?). Ale kosztuje to tyle samo, co przejazd autobusem 3 przystanków, w moim przypadku na uniwerek. Ale to też niedługo się zmieni, ponieważ w niedzielę zasiedlamy akademik :) W zasadzie, to już w nim jestem. Pokoje w sam raz, bardzo ładne. Mamy swoją łazienkę, umywaleczkę, sporo miejsca. Jak na akademik warunki jak w Hiltonie :)

Choć te kwoty nie wydają się duże i powalające, to mając ograniczone środki, ciężko jest znaleźć coś adekwatnego. Jak chce się dobrze zjeść, to niestety trzeba słono za to zapłacić, nie ma wyjścia. A będąc studentem, jednak szuka się najtańszych opcji, które jak na razie nie wydają się wcale takie złe. Ale koledzy z wyższego roku zapewniali mnie, że po 8 miesiącach będę marzyć o normalnym jedzeniu, tak jak i oni marzyli ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz