poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Druga część wyprawy do Japonii, czyli Kyoto




Wyprawa do Kyoto była niestety dość krótka i bardzo intensywna. Trwała tylko 2 dni, to stanowczo za mało żeby zobaczyć wszystko, również za mało żeby zobaczyć wszystko co by się chciało zobaczyć. Ale cóż więcej czasu niestety tym razem nie było. Podróż "do" trwała ułamek sekundy - Shinkansen to niesamowity pociąg. Warto się nim przejechać choćby z samej ciekawości, mimo iż do tanich środków transportu nie należy. Ale o takiej kolei możemy jak na razie tylko pomarzyć.









Kyoto to zupełnie inne miasto niż Tokyo. Powiedziałabym, że totalne przeciwieństwo. Czas na pewno płynie tu równie szybko ale jednak tego tak nie widać. To miasto jakby się zatrzymało w epoce shogunatu, nie nowoczesnej technologii. Co zresztą widać po moich zdjęciach.









Oczywiście nie da się całkowicie uniknąć nowoczesności, doścignęła ona również Kyoto, jednak ilość świątyń, pałaców, ogrodów, małych kapliczek jest niesamowita. Myślę, że żeby je wszystkie zobaczyć potrzeba byłoby około 2-3 tygodni.







Tak teraz wygląda Gion. Główna ulica i centrum życie Kyoto. Słynąca niegdyś z miejsc schadzek z Geisha'mi. Wciąż w zakątkach ulic można je spotkać, biegnące na umówione spotkania, odprowadzające klientów do drzwi herbaciarni, czy przez chwilę można dostrzec jak tańczą przy stole.














Jednak w pamięć zapadają wspaniałe pałace i wszelkiego rodzaju pozostałości po dawnej świetności, starej stolicy Japonii. Całe miasto jest dla mnie przesiąknięte przeszłością. W sumie właśnie tego turysta szuka w Japonii, śladów tego co go tak tu przyciąga - samurajów, shogunów, geish. Teraz to już coraz bardziej pozostałości, jednak mam nadzieję, że Kyoto będzie dbało o to dziedzictwo.











W niektórych świątyniach można spotkać się z licznymi wiszącymi tabliczkami oraz zawiązanymi karteczkami. To zapewne prośby skierowane do prośby. Jedne to zaklęcia miłości, inne prośby o zdrowie. Można prosić o co tylko się chce.














Złota świątynia - jedna z bardziej znanych w Kyoto. Pokryta złotem i przepięknie położona na wzgórzach otaczających miasto. Mieni się w blasku słońca i przyciąga każdego turystę.






Wokoło przepiękny ogród, po którym można by spacerować godzinami.





Byłam w tylu świątyniach, że już nawet nie pamiętam która jak się nazywała. Ale pamiątki w postaci ciekawych zdjęć pozostały.





















Teraz parę zdjęć z obecnego pałacu cesarskiego, w którym Cesarz Japonii Akihito, gdy przebywa z wizytą w Kyoto, zamieszkuje.

























W dawnym pałacu Shogun'a niestety zdjeć robić nie wolno, wobec powyższego można zrobić sobie fotkę z zewnątrz albo też "cyknąć" fotki ogrodu. Jednak każdemu kto będzie w Kyoto, polecam odwiedzenie pałacu. Jest niesamowicie piękny w środku, a jego podłoga skrywa dźwięki ;) Myślałam, że "śpiewająca podłoga" to wymysł powieściopisarzy.....teraz już wiem że nie, coś niesamowitego.











W tym momencie zatraciłam się w czasie......bezwiednie zaczęłam za nią podążać, miałam nadzieję, że przeprowadzi mnie przez jakąś czasoprzestrzeń i znajdę się w epoce.....







Ostatni kompleks świątynny, odwiedzony dosłownie rzutem na taśmę, w ostatniej chwili. Strażnicy zamykali już za nami drzwi jak wychodziłyśmy. Wciąż urokliwe widoki.....













A na koniec moja mała fascynacja...............czyli mini samochodziki ;) tzn. jak najbardziej samochody normalne, ale jakieś pomniejszone. Strasznie śmiesznie to dla mnie wyglądało, jakby klocki lego jeździły po jezdni ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz