poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Japonia - Tokyo ( 東京都 ) - część 2

Dzisiaj tak szybciutko i krótko, za to dużo zdjęć ;) Gonią mnie terminy na uczelni i różnego rodzaju obowiązki, dlatego nie bardzo znowu mam czas na wpisy na blogu. Jak tylko będę miała wolną chwilę, postaram się coś skrobnąć.

A tym czasem druga część wycieczki po Tokyo :)

Dzisiaj Tokyo od innej strony, tej trochę bardziej kulturalnej, z domieszką ciekawostek ;)

W Tokyo generalnie ciężko o kulturę wyższą - jakieś monumentalne pozostałości po wielkie, dawnej kulturze. Miasto skupia się bardziej na nowoczesności, a tradycję można odnaleźć już tylko w nielicznych miejscach. Więc krótka to będzie dzisiaj wędrówka, ale za to myślę że ciekawa :)

Na początek jak za dawnych czasów krzesełka przed salonem fryzjerskim. Jak ktoś ma ochotę poczekać na świeżym powietrzu nie ma problemu, choć myślę że obecnie to tylko i wyłącznie część marketingu, a nie śladu dawnych zwyczajów......



Czemu tak myślę ? Spójrzcie na ulicę, kto by chciał się relaksować przy tak zajętej i głośnej 4 - pasmówce ;)




Na początek muzeum. Udało mi się dostać do muzeum narodowego oraz do galerii ze sztuką współczesną - tym zajmować się tu nie będę, ponieważ nie było tam żadnych akcentów azjatyckich ;)

Brama przy jednym z muzeów.



Za to przy muzeum technologii "wisi" sobie wielki wieloryb, czemu nie ? ;)




A z drugiej strony ogromna lokomotywa. Ciekawie było zobaczyć ją z bliska, jest naprawdę masywna i zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Choć trudno sobie wyobrazić że podróżował nią shogun, samuraje albo geishe.....jakoś mi to nie pasuje ;)


Wejście do muzeum narodowego. Oczywiście z animowanymi akcentami, inaczej byę nie może.




Na początek, w muzeum można zobaczyć różnego rodzaju mapy sporządzone wiele wieków temu. Zadziwiające jest jak ogromną wiedzę posiadano już w tamtych latach, nie tylko o Japonii ale i o całym świecie.



Sporządzano mapy wsi, miast, ale także uwieczniano sceny z życia codziennego, bądź majestatyczne widoki. Niektóre pojawiały się również na przepięknych parawanach.


















Mapa świata z buddyjskiego punktu widzenia.



Kulki do gry. Przepiękne.

Różnego rodzaju figurki, skrupulatnie rzeźbione to również część tradycji.
 

Zapisy, niestety nie wiem czego dotyczą.


Zadziwiające są detale, jakie pojawiają się na różnego rodzaju urządzeniach z dawnych epok. Fascynujące. Ale do tej pory Japończycy bardzo dbają o szczegóły, nawet jeżeli są to zwykłe suweniry, które sprzedają na targach.








Chciałabym być właścicielką takiej muszli.......może kiedyś się uda ;)








Niesamowite ozdoby do włosów. O mało co nie weszłam w gablotę z tymi cudeńkami, tak mi się spodobały ;) ale chyba to nie dziwne, kto nie chciałby mieć smoka wpiętego we włosy ;)







Uzbrojenie. Czyli to co najbardziej mnie fascynuje i najbardziej mnie pociąga w Japonii. Wspaniałe miecze, strzały, hełmy.










Kimona, które w rzeczywistości są jeszcze piękniejsze.



A teraz taka mała odskocznia, w postaci maratonu, który miałam okazję obserwować. Możecie zobaczyć, jak dużą rolę Japończycy przykładają do tego żeby się wyróżniać. Indywidualizm najważniejszy - ale tylko podczas maratonu.


























I powracamy znowu do czegoś bardziej tradycyjnego. Pałac cesarza. Niestety nie udało mi się go zwiedzić, oprócz ogrodów wokoło. Odbywała się tam w tym czasie jakaś uroczystość państwowa......cóż jest powód żeby powrócić do Tokyo ;) Zdjęcia z ogrodu zamieściłam w poprzednim poście, więc tutaj tylko kila widoczków.






















A teraz trochę inne spojrzenie na Tokyo. Z perspektywy kolejki na wyspę. Ciekawostką jest to że kolejną nie steruje maszynista, a komputer. Dziwne uczucie jak nie widzi się nikogo kto prowadzi ;)





A na samem wyspie oczywiście główną atrakcją był rudzielec, który przechodził się tam jak prawdziwy shogun ;)


Jak dla mnie niemalże wieże Mordoru ;)




Ślady..... życia :)







A to już widoki na Tokyo. Chyba jedne z ciekawszych jakie udało mi się zrobić.































A przy świetle Księżyca......................



Ostatnie spojrzenie na buddyjską świątynie w dzielnicy Asakusa :)



























Mam nadzieję, że Budda sprawi że jeszcze mnie przywieje nie raz do Japonii :)

Namu Amida Butsu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz