niedziela, 8 stycznia 2012

War Museum, Seodaemun Prison and History Museum




Pod koniec listopada miałam okazję zwiedzić kilka ciekawych miejsc w Seulu. Dokładnie Muzeum Wojny, Muzeum Historii i Więzienie. Bardzo ciekawe miejsca, ze względu na historyczne tło Korei Południowej. Jest wiele podobnych wydarzeń w historii naszych krajów. Zarówno Korea Południowa jak i Polska mają w swojej historii wojny i nieporozumienia ze swoimi najbliższymi sąsiadami.  Polska ma wspólną historię z Niemcami, Rosją czy Szwecją – Korea za to z Korea Północną, Chinami czy Japonią. Choć Ci ostatni są najczęściej wymieniani jako wrogowie i większość Koreańczyków pała niechęcią do tego kraju i narodu – ku mojej rozpaczy. Wiecie jakie mam nastawienie do Japonii, ale tutaj bardzo się z tym nie obnoszę, bo wiadomo że jest to temat lekko drażliwy dla tubylców, tak jak dla nas w większości temat Niemców.





Muzeum Wojny




W tym muzeum można zobaczyć wystawy poświęcone nie tylko wojnom w najbliższym otoczeniu półwyspu koreańskiego, ale także eksponaty poświęcone wszelkim wojnom w jakich brali udział Koreańczycy. Czyli wystawy i eksponaty poświęcone wojnie w Wietnamie, czy Kambodży. 




Przyglądając się tablicy upamiętniającej poległych w wojnie z Wietnamem, podszedł do mnie starszy już Koreańczyk i pokazał mi na migi, że brał udział w tej wojnie. Wielu jego przyjaciół poległo w tym konflikcie, a on przychodzi tam zapewne aby uczcić ich pamięć. Pokazał mi „gapę” jego oddziału – tygrysa. Bardzo żałuję ze nie zrobiłam sobie z nim zdjęcia, no ale cóż przepadło. 








Wracając do muzeum, bardzo ciekawe wystawy, bardzo dużo eksponatów, makiet oczywiście wiele multimedialnych filmów. Pozazdrościć. 









Można zobaczyć sprzęt jaki wykorzystywano wtedy na polu walki, ale też prywatne rzeczy żołnierzy. Zaczynając od papierosów, łyżek kończąc na buddyjskich malach, czy sztyletach.  






Więzienie – Seodaemun Prison







Niewielkie miejsce, ale wystarczające aby znęcać się i zabić bardzo wielu więźniów, podczas okupacji japońskiej. Klimatem trochę przypominające obozy koncentracyjne w Oświęcimiu, ale wielkościowo kompletnie nie do porównania. Zresztą to tylko więzienie, w Polsce to obozy więc nie ma co się dziwić. 




Oprócz cel, można też znaleźć tam dokładne mapy ludzkiego ciała, pokazujące w jaki sposób zadać ból człowiekowi, tak żeby cierpiał długo. W celach można zobaczyć inscenizację tortur, wodne tortury czy wbijanie cienkich drzazg pod paznokcie – jak wiadomo jedne z najgorszych tortur. 





Na ścianach wiszą pamiątkowe zdjęcia największych wojowników o wolność Korei, ale także zdjęcia wszystkich więźniów przebywających w tym miejscu. 






Można przejść się blokiem więziennym, zajrzeć do cel. Cisza i atmosfera miejsca przyprawia o ciarki. A z drugiej strony bardzo magnetyczne miejsce, nie wiem dokładnie co mnie w nim tak hipnotyzowało, ale ma coś w sobie że człowiek chce wyjść stamtąd jak najszybciej, ale i zostać jeszcze chwilę dłużej. 











Jednak najbardziej chyba zdziwiła mnie okolica więzienia. Dookoła stoją apartamentowce, z widokiem na całe więzienie. Troszkę dziwne, no ale biorąc pod uwagę bardzo szybki rozwój Korei, nie powinno to nikogo dziwić. Każde miejsce pod zbudowanie mieszkań jest dobre, nie ważne jaka okolica, zawsze znajdą się chętni.  








Muzeum historii




W tym Muzeum miałam przyjemność oglądać wystawę poświęconą historii Korei, ale z bardziej społecznościowego punktu widzenia. Pierwszą rzeczą jaką zobaczyłam, była ogromna makieta Seulu z naniesionym każdym budynkiem, ulicą, placem itp. Wspaniała, mimo iż jednokolorowa. Tak dobrze odwzorowana, że nie było problemu z odnalezieniem budynków które znam.   




W dalszej części miałam okazję zobaczyć eksponaty z niedawnej historii, które nie wiele różnią się od tych które znam z własnego doświadczenia, jak chociażby stary telewizor we wspaniałej obudowie. Zawsze chciałam mieć taką obudowę a w niej zrobić sobie akwarium :) 





Mogłam też zobaczyć multimedialne scenki z życia ludzi. 





Ale także zobaczyć i zwiedzić restaurację sprzed około 30 lat. Uwierzcie, miałam okazję być w identycznej wcale nie tak dawno temu, więc nie do końca wszystko się zmieniło w Seulu ;) „Mordownie” jak je subtelnie nazywam, wciąż istnieją i istnieć będą, ładnie nazywane tradycyjnymi restauracjami. Trzeba przyznać klimat specyficzny, ale jedzenie pyszne. 





A na koniec kolejna makieta Seulu, ale tym razem podświetlana. Niesamowita, szczególnie, że chodzi się nad nią po szklanej podłodze. 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz